Droga wiodła przez wysokie przełęcze i pustynne krajobrazy. No, może to nie całkiem pustynia, ale ziemia w tej krainie jest wyjątkowo wysuszona i kamienista. Jedynie wzdłuż rzek rośnie bujna zieleń. To właśnie w pobliżu wody toczy się tu życie codzienne.
A dziś przed nami tylko i aż kolejne 200 km drogi. Piszę “aż”, bowiem przemierzanie tego kraju, wspinanie się na wysokie przełęcze i permanentne unikanie wielkich jak studnie dziur na drogach, to wyzwanie dla kierowcy i dla samochodu.
A samochody tutaj to w wielu przypadkach relikty przeszłosci, które jakimś cudem nadal utrzymywane są w stanie używalności. Rzecz jasna, na drogach spotkać można również wysokiej klasy samochody (Leksusy), które jedynie podkreślają kontrast pomiędzy powszechna biedotą i wielkim bogactwem.
Wszystko jednak działa jak należy. My jesteśmy zdrowi (nie licząc drobnych dolegliwości żołądkowych Oktawiana, Piotrka i Kuby Wrony), samochód “blaszak” nadal jedzie, a przygoda, której łakniemy, wciąż jest przed nami.
Zatem, w drogę I do następnego.
Piotrek Picheta